Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Regionalny Puchar Polski. Takie rzeczy tylko w Pucharze Polski, czyli po co komu liga angielska

(jak)
Za nami ćwierćfinały regionalnego Pucharu Polski. W niesamowitych okolicznościach awans wywalczył czwartoligowy Bałtyk Koszalin. Występującą o klasę wyżej Pogoń II Szczecin pokonał po rzutach karnych, grając chwilami w dogrywce trzema zawodnikami mniej.

- Po co komu liga angielska? Takie emocje to tylko na Andersa - można było usłyszeć od kibiców po końcowym gwizdku, gdy piłkarze Bałtyku tańczyli swój taniec zwycięstwa na środku boiska, a ich rywale schodzili do szatni nie dowierzając w to, co się stało. Takich meczów nie ogląda się w lidze. Tam nie ma dogrywek i konkursów jedenastek. Takie rzeczy tylko w Pucharze Polski.

Przez 90 minut kibice oglądali grę w szalonym tempie. Bramkarze i obrońcy mieli pełne ręce roboty. Trzeszczały słupki i poprzeczki. Przy prowadzeniu gospodarzy, ich kontry zatrzymywały się na bramkarzu ze Szczecina. Po drugiej stronie boiska cudów między słupkami dokonywał Maksymilian Witkowski. Przy 2:1 Bałtyk miał kilka okazji, by skończyć spotkanie po 90 minutach. Nie skończył, za co młoda ekipa ze Szczecina ukarała go golem na 2:2 w doliczonym czasie.

Okazało się, że był to dopiero... początek emocji. W dogrywce nieoczekiwanie błąd popełnił koszaliński bramkarz, a stoper Bałtyku, ratując sytuację, zatrzymał piłkę ręką. - Nie miałem wyjścia. Gdybym się nie zasłonił, to nie wiem jak wyglądałaby moja twarz po tym strzale zawodnika Pogoni - usprawiedliwiał się Seweryn Fijołek, który za tę interwencję zobaczył czerwoną kartkę. Szczecinianie mieli jeszcze rzut karny, ale Witkowski zrehabilitował się za swój błąd i go obronił! Kilka minut później w starciu z rywalem padł Jakub Karpiński. Na murawę już nie wrócił, a resztę spotkania obejrzał leżąc na noszach. Przez 20 min Bałtyk musiał radzić sobie w dziewięciu na jedenastu (wcześniej wykorzystał cztery zmiany), a momentami w ośmiu (!), gdy skurcze dopadły Bartłomieja Putno. Przetrwali, a w karnych koszalińska młodzież pokazała, że ma nerwy ze stali. Cztery strzały - tyle samo bramek! Goście dwa razy spudłowali i awans Bałtyku w dramatycznych okolicznościach stał się faktem.

- Szczęśliwy koniec dla nas, chociaż wydawało się to niemożliwym, żeby dowieźć wynik do końca w takim stanie kadrowym. Ale udało się. Obydwa zespoły były zmęczone, Pogoni brakowało tempa w rozgrywaniu piłki. Dlatego mimo przewagi liczebnej nie stworzyła wielu sytuacji pod naszą bramką - analizował na gorąco trener Mariusz Lenartowicz. - Podchodziliśmy do tego meczu jako do sprawdzianu, w jakim jesteśmy aktualnie miejscu. W rozgrywkach IV ligi mamy dużą przewagę (3 dni później Bałtyk przypieczętował awans do III ligi - dop. red.). Pucharowy mecz z drużyną z III ligi pokazał, że jest jeszcze dużo braków. Brakowało nam trochę spokoju, przytrzymania piłki. Nad tym trzeba pracować na przyszły sezon - dodał.

Dla Bałtyku był to już drugi mecz w tej edycji PP, wygrany po karnych. Wcześniej w ten sposób wyeliminował Leśnika Manowo (po 90 min było 0:0). Podobnie jak z Pogonią, koszalińscy piłkarze wykorzystali wszystkie cztery jedenastki, a Witkowski popisał się dwoma skutecznymi interwencjami. Jeżeli dodać do tego jedenastkę obronioną w dogrywce z Pogonią II, to wychodzi na to, że w dwóch pucharowych meczach rywale nie strzelili mu... pięciu karnych! - W dogrywce popełniłem błąd. Naprawiłem go, ale kosztowało nas to stratę zawodnika. Szczęśliwie się to jednak dla nas skończyło - powiedział golkiper, który w lidze jest zmiennikiem Sebastian Skrzyńskiego.

- Atmosfera jest bardzo dobra. W szatni jest zespół, który wspiera się we wszystkich sytuacjach. To przedkłada się na boisko, na którym zawodnicy pokazują charakter. Sądzę, że ten pucharowy mecz jeszcze bardziej scali zespół - uważa M. Lenartowicz. Nie ukrywa też, że w miarę rozgrywek apetyty rosną. - Puchar Polski długo nie był dla nas celem. Natomiast, w momencie gdy rozgrywki ligowe ułożyły się dla nas korzystnie, postawiliśmy sobie z cel, żeby powalczyć o finał i spróbować go wygrać. Naszym rywalem będzie zespół, który mocno puka do II ligi (lider trzecioligowej grupy 2 i zdobywca regionalnego Pucharu Polski sprzed 2 lat, Świt Skolwin - dop. red.). Wiemy, że czeka nas jeszcze cięższe spotkanie niż z Pogonią - dodał.

Bałtyk na regionalne trofeum czeka 5 lat. W 2013 r. pokonał w finale 3:0 Chemika Police. Dwa lata później w decydującym meczu uległ 2:3 derbowemu rywalowi, Gwardii.

REGIONALNY PUCHAR POLSKI w SPORTOWY24.PL

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koszalin.naszemiasto.pl Nasze Miasto