- Obiekty te straszą wyglądem, a nie wiadomo, czy w ogóle są potrzebne. Na pewno psują estetykę miasta - stwierdza skierniewicki radny Adam Stanecki.
Podobnego zdania jest Paweł Hałatiuk, prezes Skierniewickiej Spółdzielni Mieszkaniowej, od której firma Wtórpol ze Skarżyska-Kamiennej dzierżawi teren pod 15 pojemników.
- Wyglądają fatalnie i będziemy się domagać, aby właściciele coś z nimi zrobili: wymienili na nowe, utwardzili teren pod nimi, postawili inaczej... - wylicza prezes. - Chodzi mi o to, żeby to wszystko wyglądało inaczej - podkreśla.
Z podobnym problemem borykają się władze miasta w Rawie Mazowieckiej, gdzie rozstawiono około 30 pojemników.
- Toczymy spór z tą firmą, aby pojemniki nie psuły wizerunku miasta. Uważamy, że właściciele powinni wymienić je na nowe, w innej formie, bardziej przystosowanej do dzisiejszych wzorów estetyki, bo te obecne są trochę toporne - stwierdza Artur Piotrowski, naczelnik wydziału gospodarki komunalnej rawskiego ratusza. - Jak dotychczas udało nam się usunąć je z pasów drogowych.
W Łowiczu spółdzielnia mieszkaniowa zgodziła się na kilkanaście metalowych skrzyń.
- Mamy z tym kłopoty, ponieważ są w kiepskim stanie technicznym. Próbujemy interweniować, ale nie wiadomo, czy to coś pomoże - wzdycha Armand Ruta, prezes ŁSM.
Firma Wtórpol zapewnia, że pojemniki zostaną wyremontowane, a niektóre wymienione.
- Zrobimy to, jak skończy się zima. Będą odmalowane, a te których nie da się wyremontować, wymienimy na nowe. Będą jednak takie, jak dotychczas, bo takie produkujemy - stwierdza Łukasz Dąbek, kierownik działu obsługi pojemników we Wtórpolu.
Jak się okazuje, mieszkańcy chętnie pozbywają się starej odzieży, korzystając z pojemników. - Widzę, że ludzie często coś tutaj wrzucają - informuje sprzedawczyni kiosku przy al. Piłsudskiego w Skierniewicach, obok którego stoją dwa pojemniki.
Podobnie, jak zapewniają Artur Piotrowski i Armand Ruta, jest w Rawie Mazowieckiej i Łowiczu. - Ludzie po prostu są przekonani, że w ten sposób wspierają potrzebujących - uważa Stanisław Maciejewski, dyrektor okręgu Polskiego Czerwonego Krzyża w Łodzi. - Na początku swojej działalności firma Wtórpol podpisała z nami umowę, na mocy której umieściła nasze logo na pojemnikach. Płacili za to 200 tysięcy złotych rocznie. Po kilku latach jednak stwierdzili chyba, że nie muszą już płacić, bo ludziom dostatecznie wbiło się w świadomość, że rzeczy, które oddają, są przeznaczane na cele dobroczynne, i zerwali kontrakt. Wygląda na to, że zostaliśmy sprytnie wykorzystani.
Jak informuje Łukasz Dąbek z Wtórpolu, najwięcej odzieży ludzie wrzucają w okresie zimowym. Pojemniki są opróżniane dwa razy w miesiącu. Większość pozyskanej w ten sposób odzieży firma sprzedaje w tzw. krajach Trzeciego Świata. Najlepsze ubrania trafiają do sieci ciucholandów, funkcjonujących w całej Polsce, zaś wszystko, co nie nadaje się do sprzedaży, Wtórpol przerabia na czyściwo do maszyn, które również sprzedaje.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?