Darłowo: Wolontariusze usunęli napisy i naklejki z kół ratunkowych [ZDJĘCIA]

- Jeszcze do niedawna koła miały napisy, były imiona, nazwy firmy, czy instytucji które je ufundowały. Ktoś stwierdził w Urzędzie Morskim w Słupsku, że stanowi to reklamę. Nie bardzo to rozumiem. Wydaje mi się, że to urzędy są dla obywateli, a nie odwrotnie. Dziś, poświęciliśmy swój czas i usunęliśmy te napisy. Szkoda mi tego. To nie jest żadna autoreklama. Fundatorzy zakupili te koła, żeby pełniły funkcję ratowniczą, a nie po to, żeby się afiszować. Pomyślałem o tym, że takim uhonorowaniem tych osób będzie zamieszczenie napisów. Większość zdecydowała się na swoje imię, nazwisko, czy nazwę firmy. Dodatkowo były naklejki z hasłami, które miały odstraszać potencjalnych złodziejów - mówi Daniel Frącz, radny powiatu sławieńskiego i organizator akcji zbiórki pieniędzy na zakup dodatkowych kół ratunkowych.

Daniel Frącz odniósł się także do oświadczenia Urzędu Morskiego w Słupsku, dotyczącego odpowiedzialności darczyńców za koła. - Totalną bzdurą i abstrakcją jest mówienie, że jeśli ktoś kogoś uderzy kołem, to ja jestem za to odpowiedzialny. Koło ratuje życie i tylko taką pełni funkcję - mówi.

Komentarz zastępcy dyrektora ds. Inspekcji Morskiej Urzędu Morskiego w Słupsku.

- Nie mamy nic przeciwko temu, że ktoś taką akcję wymyślił i przeprowadził. Trzymajmy się po prostu norm prawnych. Trzeba o takich sprawach informować urząd. Według konwencji Solas nie ma możliwości, żeby na kole były nazwiska, czy imiona. Na kole musi być tylko nazwa portu lub miejsca, gdzie są zawieszone. My jako organ administracji państwowej jesteśmy apolityczni. Niezależnie od naszych przekonań. Jeśli ktoś weźmie koło i uderzy kogoś w głowę i uszkodzi daną osobę, to też trzeba się liczyć z formułą prawną. Trzeba się liczyć z tym, że konsekwencje jakieś też się będzie ponosiło - mówi nam Maciej Jeleniewski z Urzędu Morskiego w Słupsku.