W poniedziałkowej blokadzie portów morskich, m.in. w Kołobrzegu i Darłowie brało udział łącznie 90 jednostek wędkarstwa rekreacyjnego. Armatorzy domagają się odszkodowania w związku z zakazem połowu dorsza od 1 stycznia 2020 roku Na widocznych transparentach można było przeczytać m.in. "Nie ma dorsza. Żądamy rekompensat", czy "Panie premierze !! Co łowić??? Jak żyć ???".
- Dostajemy sygnał, że czteroletni zakaz połowu dorsza nie daje gwarancji odbudowy tej ryby. To oznacza, że nie możemy tyle czasu tak po prostu czekać - mówi Andrzej Antosik, prezes Bałtyckiego Stowarzyszenia Wędkarstwa Morskiego w Darłowie. Zgodnie z unijną dyrektywą, od stycznia nie będą mogli poławiać dorsza, a to oznacza zamknięcie działalności. - Już wręczane są wypowiedzenia załogom. Teraz walczymy o rekompensaty - dodaje.
Z wyliczeń protestujących wynika, że aby zabezpieczyć całe środowisko armatorów wędkarstwa morskiego potrzebne są pieniądze rzędu 150 - 200 mln złotych. - Nie ma takiej puli pieniędzy w gospodarce morskiej. Można pokusić się o takie działania w ministerstwie środowiska w aspekcie ewentualnego złomowania jednostek rybackich. Jeśli się zezłomuje stare jednostki rybackie, to będzie z korzyścią dla armatorów, a jednocześnie dla ochrony środowiska. Tutaj są prowadzone działania - mówi Czesław Hoc, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Protestujący domagają się m.in. odszkodowania dla armatorów jednostek rybołówstwa rekreacyjnego za wprowadzenia zakazu połowów od 1 stycznia 2020 roku oraz rekompensaty dla załóg z tytułu utraty stanowisk pracy. - Minister Marek Gróbarczyk szuka rozwiązań, które będą satysfakcjonowały armatorów wędkarstwa rekreacyjnego - zapewnia Czesław Hoc, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?